Z dnia fagocisty 08.11.2017
5:45
– Ledwo otwieram oczy, a mózg zaczyna bombardować mnie
przypominajkami. "Nuty, tylko nie zapomnij nut".
6:34
– *siadając w autobusie*
Nie
zapomnij nut, ale stroika jak najbardziej. Jestem naprawdę genialna.
6:36
– Jednak nie. Fałszywy alarm, a ja w uldze mogę oddać się
lekturze.
7:54
– To tylko siedem godzin nad wyraz nudnych lekcji. Byle nie zasnąć
i na orkiestrę.
11:10
– Oktawy świąt katolickich. Tsa... Jakoś nie ma w tym ośmiu
dźwięków. Zboczenie muzyczne tak bardzo.
14:19
– 3, 2, 1... Jest! W końcu mogę się uwolnić z miejsca
powszechnie wysysającą radość młodych mózgów. Dlaczego to co
jest obowiązkiem z czasem brzydnie? Teraz tylko do szatni po fagot.
14:30
– Ale syf. Inaczej bałaganu, który co tydzień zostawia po sobie
orkiestra symfoniczna, nie da się określić. Najwidoczniej nie
potrafią po sobie sprzątać i potrzebują specjalnych sprzątaczek.
14:37
– Murzynek, Arioso, etiudy, pantera, Cologne Coś tam, nie , nie i
nie. Gdzie posiałam nuty z pianina?
14:38
– Muszę zapamiętać, że co tydzień biorę ze sobą dwie teczki
nie wiem po co, a w tej drugiej są „zagubione” nuty. Byle to raz
przegrać jako tako.
14:42
– Niedowład lewej ręki dalej występuje. Chociaż w mniejszym
stopniu niż na początku. Głupi fortepian dodatkowy. Dlaczego moje
kończyny nie mogą żyć każda własnym życiem?! Dlaczego lewa tak
bardzo chce być zależna od prawej?
15:03
– Tragedii nie ma, a pani raczej nie powinna mnie jutro zabić za
złe palce. A pro po jutra i czyjegoś zabicia. Trzeba jeszcze
ogarnąć fagot.
15:07
– Co lubię w przychodzeniu wcześniej na orkiestrę? Wolną salę!
Ale wracając do mojej randki z metronomem. Muszę się skupić.
Ostatnia szansa.
15:15
– Two Pieces nie idzie tragicznie. Tylko gdzie się podziała Wiatrówka?
15:16
– Oho... Przyszedł pan Wszechwiedzący. Ciekawe co dzisiaj będzie
mi wytykać. Pewnie to, że gram na fagocie. Saksofonista
jeden. Aż się zastanawiam czy od uderzenia fagotem można zginąć.
15:18
– Hipoteza obalona. Od uderzenia fagotem nie można zginąć, a
jedyne co pozostaje to lekki ból głowy. O proszę, fagotowa
przyjaciółka nareszcie przyszła. Wystarczy, że puzonu nie ma.
15:50
- #1 Żółwik zwycięstwa. Partie basowe są nasze!
15:52
– Zaskakujące jest to, że pojawienie się nowych osób w
orkiestrze spowodowało obniżenie ogólnego poziomu gry. Kiedyś potęga,
dzisiaj... Właściwie upadająca fabryka. Jak ja tęsknie za starą
ekipą.
15:55
– Dlaczego tęsknie za starą ekipą? Chociażby dlatego, że rok
temu nie było grupek i wszyscy rozmawiali ze wszystkimi. To pierwsze
powód, a drugi? Brakuje w miarę profesjonalnego podejścia. Fakt I
st. to jeszcze nie jest wybitna gra, ale zaangażowanie mogliby
okazać znacznie większe. Przynajmniej nie dochodziłoby do
sytuacji, gdzie Wiatrówka siedząca obok mnie z nudów czyta
książkę, a ja po prostu się wyłączam.
16:01
– Nie wierzę oczom i uszom. Po dwóch miesiącach, w końcu coś
ruszyło. Dograliśmy do trójki.
16:10
– Nie ma to jak zgubić się w nutach.
16:22
– W końcu przerwa, a przerwa równa się popisówka króla
saksofonu. Jakie grzechy popełniłam, że jestem tak karana.
16:27
– Podsumowując przerwę, jestem o trzy zadania z matmy do przodu.
Nie ma to jak odciąganie uwagi.
16:39
– Kto jest lepszy od saksofonów? No my. #2 Żółwik zwycięstwa z
Wiatrówką zaliczony.
16:47
– Ale jak to orkiestra za tydzień odwołana?
16:50
– Nie ma to jak zagadać się i nie zauważyć jak dęciaki zaczęły
grać, ale teorie spiskowe dotyczące SW same się nie wymyślą.
17:02
– No i mamy koniec. Kierunek dom.
17:03
– Szlag jasny by to trafił! Pasek zaczął mi się pruć. Tak to
jest jak od trzech lat idziesz po kosztach i stajesz się Januszem
fagotu. Trzeba kupić szelki. Mama nie będzie zadowolona, gdy pozna
cenę.
17:10
– Widzę światła tatowego samochodu. Teraz tylko marzy mi się
gorący obiad, dom i odrabianie zadania eh...
21:30
– Więc tak... Szelki zamówione, ale zdziwko rodzicielki
niezapomniane. Do pełni szczęścia muszę jeszcze tylko obejrzeć
odcineczek serialu. No może cztery.
Przeskok
pomiędzy dwoma ostatnimi godzinami jest specjalny. Chyba nikt nie ma
ochoty czytać o liczeniu zadania z fizyki. Mam nadzieję, że taka forma "dziennika" przypadnie Wam do gustu.
Komentarze
Prześlij komentarz